Recenzja »Drogi Szamana«

21.06.2018 Moje pierwsze wrażenie było pełne sceptycyzmu. Okładka w stylu kiczowego hard sci-fi, opis sugerujący mocne wirtualne classic fantasy, krótko mówiąc – nie moje klimaty. Jednak jak dobrze wiemy, już Neal Stephenson eksperymentował z takim pomysłami w »Zamieci«. Nie inaczej było z Łukjanienko i jego »Labiryntem odbić«, czy Dukajem, który wyprzedza swoje czasy o całe lata. Z myślą o tamtych książkach podjąłem się tej lektury bez żadnych uprzedzeń i uważam, że podjąłem dobrą decyzję. »Droga Szamana« bowiem bardzo dobrze się broni.

Początkowe strony to tylko wstęp do nowego uniwersum: futurystyczne i zautomatyzowane społeczeństwo, światowy rząd, wszechobecność gier virtual reality i jeden problem — ogromna ilość bezrobotnych, i idąca za tym przestępczość. By sobie z nimi poradzić, rząd upaństwawia jedną z popularniejszych gier i wiąże wirtualną walutę z prawdziwą po stałym kursie, przy obywatelach czuwających nad tym, by nie drukowano nowych pieniędzy z niczego. Jak zatem zdobyć więcej waluty? Trzeba wydobywać surowce poprzez prawdziwą pracę, nawet jeżeli przeprowadzoną w symulacji. I właśnie tym zajmują się więźniowie, harujący całkowicie na profit państwa. Nie tak źle? To weźcie pod uwagę, że normalni gracze mają wyłączone filtry doznań, jednak skazańcy wręcz przeciwnie — odczuwają wszystkie obrażenia, ciosy i zmęczenie. Brzmi jak mokry sen niektórych ugrupowań politycznych – więźniowie zarabiają na siebie, a zarazem ciągle doznają istnych tortur. I tak całą odsiadkę. Właśnie w takim paskudnym położeniu znajduje się nasz główny bohater, skazany za nieumyślne przestępstwo. Machan, bo o nim tutaj mowa, zostaje wrzucony do wirtualnej kopalni pełnej kryminalistów, by zająć się kopaniem miedzi przez 15 lat. Nie brzmi za wesoło? I nie jest.

Tyle o fabule (a wszystko to z 1 rozdziału). Dla mnie jednak całą istotą tej książki była przyjemność śledzenia jak główny bohater odnajduje się (albo nie) w nowym świecie w tak paskudnych warunkach. Pierwsze skojarzenie budzi mi się z legendarną w Polsce grą »Gothic«. Tam wszyscy współbratymcy więziennej niedoli z uśmiechem na ustach jak najbardziej uprzykrzali nam życie, jak najmocniej wykorzystując to, że jesteśmy nowi — i nie inaczej jest w wirtualnym świecie Barliony. Warto tutaj podkreślić, że robią to z dosłownym uśmiechem na ustach, całą miłą manierą i elegancją, bo takie działanie podnosi im jeszcze statystykę „dobrotliwości” – piękna ironia.



Właśnie ten aspekt książki spodobał mi się najbardziej. Zaczynanie swoistej „gry” z niczym, nową postacią o zerowych statystykach z najsłabszą klasą, marnymi szansami na rozwój w nieprzyjaznym środowisku — nieważne czy patrzeć na rządowych NPC, czy innych skazanych. Esencja głównego wątku – walka z przeciwnościami losu. W związku z tym nie trzeba nawet lubić classic fantasy czy gier cRPG, by z książki czerpać przyjemność. Jeśli jednak jesteśmy fanami gatunku — to »Droga Szamana« powinna nam dać jeszcze więcej zabawy. Forma gry fantasy jest bowiem ciągle eksponowana, bez końca. Czy to w ukazywaniu statystyk przedmiotów, wymagań do określonych czynności, levelowaniu i wiele więcej.

Książka jest napisana bardzo przyjemnym stylem w narracji pierwszoosobowej, a czyta się ja dosłownie na raz. Ciągła akcja, rozwój bohatera i coraz lepsze wyjaśnianie jak działa świat Barliony, sprawiają, że naprawdę łatwo się wkręcić. A przed nami jeszcze całkiem sporo książek kontynuujących przygodę Machana w wirtualnym świecie. Przeczytajcie i sami przekonajcie się czy chcecie brać udział w tej historii!

Antura

KOMENTARZE:

Dodaj komentarz