Podróże w świecie Metra #2

27.11.2018 Kontynuując tematykę podróży, dzisiaj spojrzymy na dwa istotne elementy układanki: czynniki, które czynią świat niebezpiecznym dla ludzi, i zakresy terytoriów, które z samej swojej specyfiki te czynniki mniej lub bardziej niwelują.

Jednakże tak jak było powiedziane w poprzednim artykule — ludzie na ogół nie podróżują, mimo iż na małe dystanse nie ma z tym aż takiego wielkiego problemu. Wyjaśnienie jest proste: nikt nie poniesie dodatkowego ryzyka bez specjalnego powodu, zwłaszcza że w świecie postapo brak powodzenia często oznacza śmierć.

Zacznijmy od hierarchii terenów względem bezpieczeństwa:

1) Najważniejsza i najbezpieczniejsza ostoja dla ocalałych to ich miejsce zamieszkania. Mam tutaj na myśli: stacje, bunkry i wszelakie podziemia. W miejscach tych ocaleni prowadzą swoje codzienne życie: pracują, śpią, odżywiają się i tak dalej. Istny dom, znany w każdym calu przez mieszkańców i nigdy na stałe nieopuszczany. Z zasady oznacza to brak stałego ryzyka i ciągłe monitorowanie przestrzeni.

2) Drugi typ strefy w klasyfikacji to tereny kontrolowane przez wszelakie frakcje, które nie są stale zamieszkane. W metrze zazwyczaj będą to tunele, które są regularnie patrolowane i mające stałe posterunki. Pod tę kategorię wpadają też czasami opuszczone stacje i pomieszczenia techniczne, na powierzchni zaś wszelakie posterunki, forty i bazy przeładunkowe. Pomimo ryzyka wystąpienia mutantów, obcych ludzi czy czegoś mniej spodziewanego – nadal jest całkiem bezpiecznie, a wszystkie stałe zagrożenia są bardzo dobrze znane mieszkańcom, co pozwala ich unikać na porządku dziennym. Przeciętny ocaleniec z 33 roku mógłby się po tych miejscach poruszać iście spacerowo.

3) Trzecie obszary charakteryzują się tym, że ludzie mają o nich ogrom informacji i zostały już kilka razy przeczesane, a jeżeli nie – to odbywał się wśród nich jakiś rodzaju transportu. Mowa tutaj o najbliższej dzielnicy (lub dzielnicach) od schronu. O ile najczęściej tylko stalkerzy i wojskowi się tutaj zapuszczają (głównie by szabrować), nadal czują się relatywnie bezpiecznie, tzn. nie uważają takich przechadzek za istne samobójstwo. Jak zawsze różnicę czyni informacja – wiedzą gdzie są dane leża mutantów, gdzie są epicentra promieniowania, gdzie w największym uproszczeniu można pójść, a gdzie nie można.

4) Wszystko, co inne jest ekstremalnie niebezpieczne. Reguła zatem jest prosta – to wiedza o danym miejscu ratuje życie! Mieszkaniec świata postapokaliptycznego jest jak saper, myli się tylko raz. A niestety im dalej od domu, tym informacji mniej i ryzyko utraty zdrowia (albo życia) zwiększa się geometrycznie.

(Wyjątkiem są jeszcze terytoria innych grup, których status zależy całkowicie od stosunku mieszkańców do nowoprzybyłych. Sprawa całkowicie uznaniowa.)

~~~

Teraz przejdźmy do niebezpieczeństw:

a) Promieniowanie

Problem oczywisty. Najłatwiejszy do powstrzymania, a zarazem najtrudniejszy do całkowitego wyeliminowania. Uniemożliwia życie na powierzchni i stałe tam przebywanie, a podczas tymczasowych wypadów trzeba cały czas uważać na miejsca z wysokim tłem. O ile dobry sprzęt pozwala mocno zminimalizować negatywne efekty radioaktywności – trzeba mieć na uwadze, że żaden taki ekwipunek nie jest wieczny. W praktyce nie raz bohaterowie biegają oklejeni taśmą izolacyjną. W ramach dłuższych podróży po powierzchni jest jeszcze gorzej, bo trzeba być cały czas chronionym. Im dalej zaś od miast, tym lepiej – ale jedno zaskoczenie i jesteśmy usmażeni. Można by rzec, że największa problematyka wynika tutaj z aspektu ekonomicznego.

b) Mutanty

Nie trzeba ich nawet przedstawiać. Najbardziej mobilne niebezpieczeństwo, a i najczęściej są tam, gdzie i ludzie (lub inne mutanty). Przeważnie na pustkowiach jest cicho i pusto. To oznacza, że w takich warunkach najłatwiej o swoistą zasadzkę. Najgorzej jednak, że nikt nie ma kompletnego bestiariusza, a idąc w nieznane, nie znając specyfiki miejscowych „mieszkańców” o śmierć łatwo. O ile ludzie w miejscach swojego zamieszkania nauczyli się już jak unikać (lub neutralizowac) lokalsów, tak spotkanie z obcymi to szybka droga do śmierci. W dwojaki sposób: normalną procedurą jest ucieczka, z reguły do miejsca zamieszkania, czy kryjówki. Jeżeli jednak jesteśmy w trakcie trasy, takich miejsc nie znamy. Pozostaje tylko przewaga bojowa (wątpliwe podejście) albo odwlekanie nieuniknionego i ucieczka na ślepo. A uciekanie na ślepo oznacza, że możemy wpaść w jeszcze gorsze tarapaty…

c) Anomalie

Wszystko, czego nie da się wyjaśnić, a jeżeli da – nie robi to nam wielkiej różnicy. Zjawiska, które zaprzeczają wszystkim prawom fizyki, ludzkiej perpektywie i logice. Od mutantów możemy spodziewać się brutalnej siły, promieniowanie od biedy można jeszcze wykryć… ale tutaj? Wpadniesz jak śliwka w kompot i pozamiatane. Normalnie mieszkańcy radzą sobie z nimi dość prosto: poznają (zazwyczaj przez nieszczęśników), opisują, informują i unikają. Co jak idziesz w nieznane? Każdy krok na twojej drodze może być przykrą niespodzianką. Nieważne jak ostrożny byś nie był. Znowu informacja jest na szczycie ratunku: ale jak zdobyć informacje, gdy podróżujesz z miasta do miasta? No właśnie. Wewnątrz jednego metra nie jest już z kolei tak źle.

d) Ludzie

Nie oszukujmy się, jaka jest specyfika postapo. Masz gościa? Okradasz go, zabijasz, a następnie zjadasz. I tak wszystkich po kolei. Znalezienie innej społeczności niekoniecznie wiąże się ze zbawieniem. Najlepiej sprawa ma się z sąsiadami: lata mieszkania obok siebie, zawiązanie relacji i regularny handel, czasami wspólna wojaczka przeciw obcym, nie wspominając już o wymianie informacji. Gdy jednak zapukasz do drzwi w jakimś odległym miejscu zawsze dobrze wyekwipowany (bo to jest podstawa dłuższych podróży), to czemu ktoś miałby Ci tego nie ukraść? Mówisz, że masz coś na handel? Można zabrać to i wszystko dodatkowe co posiadasz.

~~~

Cel podróży?

Jednak sama archetypiczna specyfika podróży ma swoje dwa cele w postapo: znaleźć ziemię obiecaną, jak i więcej cywilizacji. Gorzej, gdy ta cywilizacja może się okazać zła, a nadziei na raj nikt już nie ma.

Skoro potencjalnie jedynym zyskiem jest stworzenie nowych tras handlowych, to profity wydają się za małe, w porównaniu do kosztów, jakie się ponosi. Wszak kilka pierwszych wypraw do momentu stworzenia przyczółków, opisania zagrożeń i tak dalej, to będzie istna masakra. Dalej – usystematyzowanie wszystkiego to rzecz wielce niespotykana. Przykładów z książek jest jak na lekarstwo – i nic dziwnego. Najlepiej handlować z najbliższym sąsiadem, on będzie robił to samo ze swoimi, i tak dalej siecią łańcuchową w obrębie realnych odległości.

Jak widać – póki nie trzeba ratować świata (lub czynić równie wielkich czynów) to dalekie podróże są istnym samobójstwem. Dla stalkerstwa czy handlu, jeżeliś doświadczony, można skakać od jednej społeczności do drugiej, ryzykując w zasadzie niewiele, ale wszystkie dalsze podróże to śmierć.

Informacja to klucz do życia — przygotowany na dane niebezpieczeństwo będziesz w stanie je ominąć. Jednak nie sposób o wszystkim wiedzieć, a zaskoczenie podczas odysei ma bardzo proste wymiary. Albo się uda, albo nie. A jak nie, to żegnaj świecie.

KOMENTARZE:

Dodaj komentarz