Autor przedstawia »Drogę stali i nadziei«

2.03.2021 Dwadzieścia lat po nuklearnej wojnie świat powoli powstaje z kolan. Takiej prawdy dowiedzieliśmy się jako Artem w Metro Exodus, gdy opuściliśmy Moskwę, gdzie zatrzymał się czas. Droga stali i nadziei opowiada o bohaterach jak Artem, którzy przełamują wieloletni impas i ruszają w nieznane im rewiry, by odmienić swoje życie.

Z okazji premiery przeprowadziliśmy krótką rozmowę z autorem – Dimitrijem Manasypowem.

1) Jako autor, czy mógłbyś opowiedzieć co nieco o „Drodze stali i nadziei”, która niedawno miała premierę w Polsce?

Jest w niej stal i nadzieja. Do tego trochę ołowiu, człowieczeństwo, barbarzyństwo, ból, krew, drobne tragedie i jeszcze drobniejsze, a przez to istotniejsze, radości. Stal jest nie tylko w nożach, siekierach, naostrzonych gazrurkach, młotach i broni palnej. Stal to szyny jednej z najstarszych rosyjskich kolei, łączącej Moskwę z Syberią. Całość rozgrywa się w trzech obwodach Rosji leżących daleko od Moskwy. Są tu wielka rzeka Wołga przepływająca przez Samarę, bezkresne uralskie stepy Orenburga i niegdyś zielone lasy i łąki Baszkirii.

Nie brak tu też bohaterów, od głównych do drugoplanowych i oprócz ludzi, jestem jak najbardziej poważny, jednym z nich jest ogromny zmutowany kot. I uwierzcie mi, los Szablozęba będzie interesował czytelników na przestrzeni całej trylogii. W książce praktycznie każdy czytelnik znajdzie postać dla siebie. Można dostrzec podobieństwa do Wiedźmina pana Sapkowskiego, przykładowo grupa mających się spotkać bohaterów w pewnym sensie przypomina kompanię, z którą Geralt wyruszył na poszukiwanie Ciri. Chociaż, naturalnie, z istotnymi różnicami. Jest tu swoista Ciri, której nie trzeba szukać, wręcz przeciwnie – praktycznie została odnaleziona. Jest silna kobieta, taka sama jak Milva Barring, oficer służby bezpieczeństwa i prawdziwa komsomołka. Jest i łowca potworów, Azamat „Pocisk” były żołnierz idący ścieżką samuraja-ronina. Jest tu też cyniczny odpowiednik Regisa skrzyżowanego z Cahirem – najemnik Morhołt, żyjący w dziwacznie strasznym świecie roku 2033 i wciąż marzący o małym cudzie. Właśnie to marzenie sprawi, że przyjmie propozycję złożoną przez Ciri z mojej książki.

2) Co sprawiło, że stworzyłeś taką surową i brutalną wizję postapokaliptycznego świata? Jedynym sposobem na przetrwanie w tym nowym świecie i pokonanie zła jest samemu stanie się złym… czy może jest choć cień nadziei?

Nie lubię romantyzacji postapo. Prawdopodobnie przestałem lubić po służbie w armii. Kiedyś życie w świecie „Mad Maxa”, „Wodnego świata” czy „Wysłannika przyszłości” wydawało mi się szalenie atrakcyjne. Można to wybaczyć, jak oglądało się te filmy mając 12-13 lat. W wojsku zdarzyło mi się służyć na Kaukazie, kiedy było tam niespokojnie. I zrozumienie prostych rzeczy – gorącej i zawsze dostępnej wody, ciepła niezależnie od dostępności drewna, nieprzeciekającego dachu nad głową i ośmiu godzin spokojnego snu – zrozumienie ich zmieniło spojrzenie na wiele kwestii.

Niemniej jednak miłość do gatunku pozostała na długo i pomogła napisać w nim około dziesięciu książek. Do „Metra 2033-35” 5 samodzielnych i 1 we współautorstwie ze wspaniałym pisarzem i moim przyjacielem – Szamilem Ałtamirowem. Do tego 4 książki wydałem w swoim osobistym uniwersum „Czyścicieli pustkowi” jeszcze przed dołączeniem do „Uniwersum Metro”. Tacy „wiedźmini z karabinami” 21… roku, western postapo z elementami horroru i thrillera. Jedna z tych czterech książek „Złowrogie wiatry zachodu” rozgrywa się na amerykańskim Zachodzie i jest często porównywana do Fallouta.

Chociaż, szczerze mówiąc, nie grałem w żadną odsłonę tej serii. Okazuje się więc, że miłość do postapo była ze mną od dawna i najbardziej chciałem pokazać, że romantyzm jest tam tak surowy, że obok niego stoją potulne czelabińskie czołgi.

W Rosji mamy powiedzenie „żyjąc z wilkami, wyjesz jak wilk”. Moim zdaniem bardzo dobrze pokazuje mój zamysł w tych książkach. Jeśli będziesz miły, szlachetny i pokojowo nastawiony, to cię pożrą. A zatem naostrz kły i pazury, a jeśli ich nie masz, zastanów się, czym je zastąpić. Najważniejsza nie jest broń, a ręce, które ją trzymają i głowa, będąca najważniejszą bronią. W końcu jest od myślenia, a nie jedzenia nią. 🙂

3) Co skłoniło cię do dołączenia do projektu „Uniwersum Metro 2033” i pisania w tym gatunku? Jak oceniasz swoje doświadczenie z serią UM2033 i społecznością UM2033 po 6 latach i 6 wydanych książkach?

Wydaje mi się, że o gatunku odpowiedziałem wyżej. Jeśli chodzi o UM – w 2013 roku chciałem zakończyć pisać w postapo i udział wydawał się świetną szansą na postawienie kropki. „Kropka” przeciągnęła się do 2019, kiedy wyszedł „Wierny pies”, druga część planowanej drugiej trylogii, pisanej do UM 2035.

Sama społeczność, przeważnie, niestety, jest mocno zamknięta właśnie na UM. Wielu lubiących kiedyś pierwsze książki projektu próbuje właśnie ich „zamienniki”. I nie rozumieją prostej rzeczy: przeszłość nie wróci, a z czasem zmienia się nie tylko liczba książek serii na półce, ale i własne postrzeganie świata. I dlatego jest mało prawdopodobne, że uda się znaleźć coś, co naprawdę mocno „wciągnie” podczas czytania.

A sama seria? Z jednej strony jest mi trochę przykro z powodu tego, w jaki sposób się zmieniła. Z drugiej – wszystko zawsze się kończy… a coś zaczyna (c). I znowu pokazałem swoją miłość do Sapkowskiego. 🙂 Seria przestała interesować swojego twórcę i to jest najistotniejsze. Gdyby było inaczej, mogłaby się rozwijać, zmieniać i stawać coraz lepsza. Z drugiej strony – UM2033 ma dziesięć lat. Czy potrzebuje się dalej rozwijać? Jeśli porównywać ze światem „Wiedźmina”, z którego książek zrodziły się gry i serial – to tak. Tylko w UM są gry, najpierw powinien być serial, a uwagi, jak w świecie Geralta – nie ma.

4) Czy chciałbyś coś powiedzieć polskim czytelnikom?

Oczywiście, że tak.

Mam szczerą nadzieję, że pewna „złożoność” mojej książki nie zrazi czytelników i dlatego mam do czytelników tylko jedną prośbę: nie oczekujcie „lekkiej” lektury i wtedy, dotarłszy do trzeciego lub czwartego rozdziału, będziecie z rozczarowaniem patrzeć na grubość pozostałych stron. 🙂

A także – szczerze życzę, aby dotarły do was książki Szamila Ałtamirowa, Siergieja Siemionowa i Włada Wystawnoja. Szymun Wroczek i Denis Szabałow chyba już do was dotarli? 🙂

Jeśli komuś spodoba się książka i, w możliwym oczekiwaniu na drugą lub trzecią część, zechce przeczytać coś jeszcze, można to zrobić tutaj: https://author.today/u/id13972860/works/ [Klik]

Redakcja zaprasza wszystkich do czytania, książkę nadal można kupić po promocyjnej cenie tutaj [klik].

KOMENTARZE:

Dodaj komentarz